Profil użytkownika salander

sul napisał(a) o: sul
Violet (2014)

Popatrzyłam na ludzi w kinie, posłuchałam, większość była skonsternowana, padło nawet, że przynajmniej zobaczyliśmy piękny film. Bo piękny jest, ale że przynajmniej? Bezradność?
Albo to jest trudny film, albo film dla niektórych. Tych którzy mogą widzieć testrale. Bo dla mnie to jest o śmierci. Która dzieje się nagle i od tej pory zmienia się patrzenie na rzeczywistość, widzenie jej, jakby się klisza przesuwała, obraz rozdwajał. Świetnie jest to tu wręcz fizycznie oddane, nie wiem jak to się nazywa, ale to coś, co zrobiono z światłem, z rozszczepianiem światła bialego, z "drganiem" kliszy, albo ta cisza, wydłużanie scen, które nie-dzieją się nad ranem, jakby to były duchy itd.
Więc kiedy widzi się jak ktoś umiera, nic już potem nie jest takie samo. Oczywiście nie trwa to na zawsze, to nienormalne patrzenie na świat, na zejściu wraca do normy, ale gdzieś tam już zostaje. I tyle.
Jak powiedziałam, może nie jest to film dla każdego, zresztą nie musi być, ale ledwo ledwo w to weszłam.

sul napisał(a) o: sul
Joanna (2013)

Film będzie można obejrzeć bezpłatnie i legalnie online jutro, czyli w niedzielę 22.02, między godz. 19 a 22, na stronie ninateka.pl. To nie jest reklama, info było w Tygodniku Kulturalnym na Kulturze. Trzeba się zalogować.

sul napisał(a) o: sul
RoboCop (2014)

Pamiętam, że jako dziecko chciałam być predatorem, ale jakoś nigdy robocopem, tak samo teraz, ale predatorem już też nie marzę, żeby być. Za to - człowiekiem, o tak, to teraz rozumiem jakby bardziej. A jeśli człowiek chce być po prostu człowiekiem, to - tym bardziej? - chciałaby tego maszyna?
Aha, niektórzy nie chcą być aż tak bardzo, teraz cała rzecz w tym, którzy z nich będą robić roboty. Prościuchna idea, ale film zaskakująco niezły, przynajmniej do pewnego momentu, bo zakończenie nastąpiło nieco za szybko i byle jak. Ogólnie - za słaba intryga, nie wykorzystano potencjału, szkoda. Ale przyznam, że można się też nawet odrobinę wzruszyć, choć to trochę za mało, trochę nie to.

sul napisał(a) o: sul
Frank (2014)

Film z kategorii dziwnych, nie chodzi o głowę, raczej o rodzaj i poczucie humoru. Nie wiem, czy umiem powiedzieć o czym jest, ale podobał mi się, podoba mi się muzyka i ogólnie dobrze mnie nastroił, choć jest smutny-smutnawy, nostalgiczny, powolny ma rytm.

sul napisał(a) o: sul
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii (2014)

W tej części było albo słabiej, albo zdążyłam się przyzwyczaić i już nie robi to na mnie takiego wrażenia, ale nadal uważam, że to najlepiej zrobione filmy w 3d jakie widziałam. Sceny w pomieszczeniach i pomiędzy domami, a z drugiej części te z lasu pająków i ze smokiem cały czas pamiętam. Pierwszej części nie pamiętam w ogóle, ostatniej nie zapomnę, ale tylko z racji bitki, wiadomo, czy to Tolkien, Harry Potter, czy nawet Zmierzch, na końcu musi być bitka i tego nie dadzą zapomnieć.
W odróżnieniu od 1 i 2, w tej części jest trochę treści wreszcie, choć jest ona dość błaho ujęta, Makbet dla ubogich.
Najfajniejsze są potwory, a nie muflony, takie słodziaki, misiaczki, po pierwszej części Władcy miałam koszmary w nocy, teraz chciałabym takiego na maskotę na kanapę.
Co by tu jeszcze?.. Właściwie to wszystko.

sul napisał(a) o: sul
Lucy (2014)

Nawet w "Transcendencji" było lepiej, ale najlepiej w "Onej" i wystarczył do tego jedynie głos jako efekt bardzo specjalny. Ech.
Jedyny rys(a), który mi się podoba, to napomknięcie o ewolucji. Że jest to wszystko w zasięgu człowieka, nie gdzieś za horyzontem i jedynie do podziwiania, albo się bania.

sul napisał(a) o: sul
Zaginiona dziewczyna (2014)

Przewrotny rozwój sytuacji był do przewidzenia, tak w 1/3 filmu, oczywiste, że nie mogło się skończyć tak prosto, bo za szybko i właściwie pozostawała tylko jedna inna opcja, tak, dokładnie ta, więc intryga szybko została zabita. Rzemiosło scenarzystów i twórców oceniam jednak na plus, musi być na wysokim poziomie, bo mimo wszystko film dalej trzymał w napięciu i nawet na chwilę nie znudził.
Tylko że co z tego? Z racji aktora mam zbitkę z "Argo", podobna sytuacja - film dramatycznie nieźle poprowadzony, skupia uwagę, po filmie nie rozumie się dlaczego, po pewnym czasie nie rozumie się i nie pamięta o co w ogóle był ambaras. Przyzwoita produkcja, jak to się mówi, profesjonalna i to wszystko.
Plus za wątek z mediami, choć nic nowego, ale fajnie zrobiony. Minus za seksistowski wydźwięk, dziwne, że ta amerykańska politpoprawność toto puściła, jakieś sprzężenie zwrotne dopadło?

sul napisał(a) o: sul
Zimowy sen (2014)

Jestem bezsilna, nie wiem jak mam ocenić ten film. Bardzo podobały mi się kiedyś "Trzy małpy" i miałam nadzieję, że i tym razem to będzie przeżycie, głównie estetyczne i na poziomie zagadnień moralnych. Potem niedawne potknięcie z "Klimatami" powinno mnie wyczulić, ale tak się nie stało i niestety, duże oczekiwania i tym razem skończyły się męką i rozczarowaniem.
Że film jest gadany, to nie problem, ale że gadany w kółko o tym samym i na jednej nucie, już tak. To, co mnie jednak najbardziej zabolało to to, że problemy ludzi w tym filmie, to problemy z sufitu. Nic nie czułam, zero zaangażowania. Może też dlatego, że nie poczułam ani cienia czegokolwiek pozytywnego do żadnego z bohaterów, nic, cienia sympatii, empatii, zainteresowania ich życiem, myślami, problemami, a już najmniej sympatyczny, wręcz odpychający jest główny bohater. Ale w sumie było mi to i tak obojętne.
cdn

sul napisał(a) o: sul
Wichrowe Wzgórza (2011)

Przedziwny film. Nie mogę powiedzieć, żeby mi się nie podobał, czy że obraża fanów, albo wyznawców sióstr Bronte, albo wiernych adaptacji, czy tych, które już były, albo też książek i filmów o miłości w ogóle. Bardziej niż zniechęcona jestem tym filmem zadziwiona, zaskoczona. To nie moja bajka chyba, takie to dzikie-zdziczałe, zwierzęce, czy naturalistyczne, a jednocześnie jak nie z tego świata uczucie, choć żadne z tych określeń nie jest i tak za bardzo trafne. Trudno jest mi znaleźć właściwe słowa, czy oddające jaki jest ten film, albo jakie emocje we mnie wywołał. Obcość? Niemożność objęcia rozumem i sercem?
Kiedy wreszcie przeczytam książkę, na pewno do tej wersji wrócę i zobaczę wtedy co będę czuła. Teraz czuję dystans, zakłopotanie, coś jak palący, ale nie gorący chłód.

sul napisał(a) o: sul
Wzgórze nadziei (2003)

Im częściej oglądam ten film, tym bardziej mi się podoba. Jest w nim smutek i piękno, a zwłaszcza w niektórych scenach, np. w jednej z moich ulubionych, kiedy ten okrutnik, Szkarłatny Will śpiewa przy ognisku, o tym, że niby śmierć jest spokojna i piękna. Od tamtej pory, kiedy obejrzałam "Cold Mountain" pierwszy raz, zwracam uwagę na podobne sceny w innych filmach, sceny kiedy ktoś śpiewa i wszystko się wtedy zawiesza na chwilę, coby to nie było złego.
I zaraz przypomina mi się przy tym fragmencie tekst z piosenki Świetlickiego - "i oczy się odwraca z delikatnością zwierząt". I o tym to dla mnie jest film.

sul napisał(a) o: sul
Biutiful (2010)

Widzę, że to już pół roku, od kiedy oglądałam ten film, a cały czas chodzi mi po głowie i może chętnie, to nie, ale obejrzałabym go jeszcze z dwa razy, żeby mi się dobrze "uleżał".

Czytałam wcześniej wypowiedzi jakie tu padły i w którymś momencie ktoś zadał pytanie o to, co może oznaczać, że bohater słyszy tych wszystkich zmarłych, w jakiś czas po jeszcze. Bardzo dobre pytanie, bo to słyszenie, to wg mnie istota rzeczy i tej opowieści.

Bohater słyszy zmarłych, bo jest taki jak oni - martwy. I wiemy dlaczego, ale to akurat nie jest najważniejsze. Bohater faktycznie tak jak nie jest mniej martwy od tamtych, tak nie jest bardziej martwy od żywych, takich jak my powiedzmy. Wszyscy jesteśmy w tym tacy sami ;) Bo skoro każdy umrze, to w pewnym sensie jest tak, jakby już każdy nie żył, czy był naznaczony, jak kto woli. I gdybyśmy my, żywi a nawet zdrowi nieco się postarali, skoncentrowali, to zupełnie jak bohater usłyszelibyśmy naszych współbraci w życiu i umieraniu. Tylko po co?
cdn

sul napisał(a) o: sul
Babadook (2014)

E tam, kiepsko. Bardzo kiepskie animacje, sztuczne - jak to ma przerażać, czy choćby straszyć? Jedynie książka robi wrażenie, a to takie niemedialne medium i to jeszcze w takim medium.
Porównania do takich filmów jak "Wstręt", czy "Dziecko R.", to chyba jakiś ponury żart? Ani estetycznie, ani psychologicznie, ani nastrojem, nijak nie podpada. Nie straszy, powoduje jedynie zniecierpliwienie, a już zakończenie to naprawę, ee, szok. Mamuśka ok, jedyne co robi wrażenie - aktorstwo. Aha, no i książka.

sul napisał(a) o: sul
Wirus (2014)

Dałam się nabrać na reklamę jakoby to był wielki hit zza oceanu i zupełnie nowa jakość, choć jednocześnie spinacz tak nośnych i ostatnio na topie wątków w popkulturze i nie tylko. A to bardzo kiepski serial jest, bardzo wtórny i nudny. Właśnie, czego tu nie ma - i wampiry, właściwie wampirozombie, i epidemia, i pasożyty, i jakoby polityka, czyli spisek oraz reminiscencje z drugiej wojny światowej, równie modny obecnie motyw nazistowski, no i sorry, ale nic z tego nie wynika, lepiej, mam wrażenie, że ten nadmiar miał coś zasłonić, coś, czyli ewidentny brak pomysłu na fabułę i akcję, ich poprowadzenie i rozwiązanie. Aha, i brak jest też oczywiście tej "nowej jakości", kompletnie.
Obejrzę do końca, jednym okiem, bo trochę już czasu poświęciłam, jak mówiłam nieźle się dałam nabrać i teraz mi szkoda porzucić przed zamknięciem. Na swoją obronę we własnych oczach mam to, że akcja rozwijała się i rozwija bardzo bardzo powoli, długo można się nie zorientować, że to kiszka ;)

sul napisał(a) o: sul
Interstellar (2014)

Poczytałam sobie, co napisali o tym filmie filmasterzy - że retro, że właściwie to nie jest wcale o tym, o czym mogłoby się wydawać, że jest... i wreszcie dotarło do mnie co mi się najbardziej w tym filmie nie podoba. Dwie rzeczy. Po pierwsze to, jak bardzo zmniejszono w tym obrazie kosmos, jak zawężono przestrzeń i potęgę, dosłownie i w przenośni, a posługując się takimi fajnymi wydawać by się mogło rzeczami jak tunelik czasoprzestrzenny rzut kamieniem od Saturnika, hibernacją na pstryk paluszkami, lądowaniem i wzlatywaniem z powierzchni przedziwnych i dzikich, nieznanych planet w trzy sekundy maszynką tak prymitywną jak z tektury, no i co najgorsze - skok w czarną dziurę, coś tak strasznego... a tak oswojonego nagle. Ten pokoik, jak z "Cube", to świetny symbol owego minimalizmu, w przenośni i dosłownie. Druga rzecz, być może SPOILER, uwaga! - najpierw mowa o onych, jakichś istotach z świata pięciu wymiarów, wyższego rzędu, półbogach, którzy potem okazują się być nami samymi (...)cdn

sul napisał(a) o: sul
Julie i Julia (2009)

Lekki, lekko sentymentalny, niezobowiązujący i niewymuszony filmik z gatunku Bridget Jones, Czekolady, Smażonych zielonych pomidorów, czy Jedz, módl się, kochaj, niestety bliżej jednak Czekolady, niż Pomidorów, przynajmniej "niestety" dla mnie.
MS trochę jak z Żelaznaj Damy i sam film w swojej obrazkowatości też trochę tamten przypomina, ale to również nie komplement. MS perfekcyjna, jak zawsze, patrzę na nią i myślę - ona może zagrać wszystko i w dodatku wydaje się, że bez najmniejszego wysiłku i... jakoś tak zaczyna to nieco nużyć, nie zaskakiwać, przestaje interesować. Ale i tak ją lubię :)
Dostałam to, czego oczekiwałam, choć w odróżnieniu od niektórych ja miałam nadzieję, że właśnie będzie trochę więcej aktualności, o blogach kulinarnych, ich autorach, o trendzie, może jakaś socjologia itp., no tak, ale to nie ten gatunek; ogólnie proporcje są ok, a wniosek - Julia ze swoją pasją wywiera wpływ do dziś. I każdemu może się udać, amerykański sen jeszcze się trzyma, nie zdechł.
Cdn

sul napisał(a) o: sul
Przez ciemne zwierciadło (2006)

Być może popełnię świętokradztwo mówiąc to ;) ale bardziej pdobają mi się filmy adaptacje Dicka, niż same jego książki. Ok, pomysły, wyobraźnia, odjazd, wizja itd., ale pisarzem był wg mnie kiepskim. Najwyraźniej widać to właśnie kiedy nie ma całej tej fantastycznej otoczki (Wyznania łgarza). Tutaj, w filmie, na szczęście wszystko jest jak trzeba, oceniam więc na między sześć a siedem, oczko wyżej za spasowanie formy i treści, naprawdę fajnie się ogląda.

sul napisał(a) o: sul
Duchy Marsa (2001)

Przede wszystkim obijanie się po mordach i tym podobna sieczka. Fruwające kończyny i głowy odcinane latajacymi dyskami, tryskająca jucha i inne serie z broni różnej. Z sf i horroru chyba jedynie to, że ja bym to podciągnęła pod film z zombie, mniejsza o pochodzenie (opętańcze). Jako zombie film też słabe.

sul napisał(a) o: sul
Templariusze. Miłość i krew (2007)

W zajawce reklamowano ten film jako epicką, widowiskową superprodukcję europejską. Niestety, trochę brak pokrycia na to w faktach, a w porównaniu z takim "Królestwem Niebieskim", rzeczywiście widowiskowym i naprawdę pięknie zrobionym, to już w ogóle dostajemy smętny widok.
Zostaje więc historia, może i ładna, o miłości, poświęceniu, honorze, ale nie dość, że podobnych opowieści na pęczki, to jeszcze maksymalnie ją tu spłaszczono, uproszczono i skrócono. W ogóle dominuje wrażenie, że strasznie tę historię poobcinano i wypatroszono. Dwadzieścia lat mija jak dwa dni, praktycznie w ogóle nie odciskając piętna na bohaterach, nawet na ich wyglądzie, ona nadal piękna, on również i młodzi duchem, mimo przeżyć, cierpień, czekania, braku nadziei.
Jestem rozczarowana.

sul napisał(a) o: sul
Gwiazd naszych wina (2014)

Przeraźliwie wzruszający i nudny film, przynajmniej po książce, z której wycięto do filmu tak z 2/3. Książka gadana - fajnie, film gadany - w tym przypadku: nuda, nieklejenie się, zupełna niemożność zrozumienia istoty rzeczy. Ziewanie. Smarkanie też, tak z pół sali kinowej, mnie wystarczył szczęśliwie rękaw (nie mój).
Momentami bardzo sztuczne, zwłaszcza w wykonaniu aktorek, dosyć tendencyjne, komercyjne kino głównonurtowe dla nastolatków. Widziały gały co brały, bo wiedziały, że będzie o nieuleczalnej chorobie, i książkę czytały - no ale bez przesady! Konkluzja - książka ok, choć wcale nie ta najlepsza klimatem z wszystkich autora, film - niekoniecznie, chyba że ktoś ma ochotę poryczeć i potrzebuje zasłony dymnej itp.
O miłości, ale o tym też tak sobie.

sul napisał(a) o: sul
Jeździec bez głowy (2013)

Sprawdza się jako horror oglądany po nocach, zwłaszcza jeśli na kogoś działają demony, opętania, zło. Z mitologią apokaliptyczną jest już trochę słabiej.
Może niespecjalnie oryginalna i nietrudna do przewidzenia fabuła, ale mimo wszystko wciąga, zwłaszcza koniec sezonu i... nie, tego się po prostu nie robi! - mam na myśli zakończenie, ach, jak wszystko się kiełbasi i jak głupi ci do tej pory oczytani, domyślni i sprytni bohaterowie, że tak dali się pięknie wykpić za nos.
Bohaterowie – to jest to, co i tu, jak zwykle w serialach na mnie działa, do całości przyzwyczaja, jeśli jest fajnie zrobione, oczywiście, a tu jest. Najfajniejsze są przepychanki słowne i kontrast pomiędzy główną parą, co wynika tak gdzieś z 250 lat, które ich faktycznie dzieli. I przyjaźń, która mimo to ich połączy. Przyjemnie też na nich popatrzeć :)