sul

napisała o Contagion: Epidemia strachu

I znów rozczarowanie. Liczyłam na więcej, na film bardziej zaangażowany, społeczny-społecznikowski, obywatelski, świadomy, upolityczniony wręcz (po Anonymous, powiedzmy ;) Mocny, aktualny głos na temat tego, co toczy społeczeństwo globalne, nazywający po imieniu lęki obywatela końca świata...bla bla bla.
Przecież od "Epidemii" trochę się sytuacja zmieniła? Po co robić tak podobny do tamtego film? Kiedy wszystko jest inaczej? Znacznie bardziej niebezpiecznie i znacznie bardziej prawdopodobnie.
Jedynie postać grana przez Jude'a Law, ekooszołoma i zwolennika teorii spiskowych oraz to, co wokół niego się dzieje, jest jakimś mikrym łącznikiem z bieżącymi sprawami, z realiami, sprawiającym, że opowiedziana historia jest żywa i coś nam mówi - o naszym życiu i o naszym świecie, ale i tak jest ten motyw za słabo podkręcony, taki akcent. Za kilka lat ludzie będą pamiętać prędzej "Walking Dead" i jakieś amatorskie porno o korporacjach farmaceutycznych, czy herbicydowych lobbystach z yt, niż to.

a jednak, film nie poszedł w zapomnienie ;) ciekawe czemu ;)